W prasie o działkach

fot. Andrzej Szkocki

Zarządy ogródków działkowych w zachodniopomorskim mają kłopot z obcokrajowcami.

Ci bowiem nie rozumieją, że kupując ogródek na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych wcale nie zostają właścicielami działki budowlanej.

Autor: Bogna Skarul

Zainteresowanie działkami na terenie ogrodów działkowych wciąż jest spore.

- To dotyczy przede wszystkim obcokrajowców - mówi Magdalena Domin z Polskiego Związku Działkowców Okręg w Szczecinie. - A tych, jako właścicieli działek rekreacyjnych na terenach ROD, mamy w regionie sporo - podkreśla i wymienia, że oprócz Niemców, którzy kupują działki przede wszystkim nad morzem, takimi ogrodami, ale najczęściej w Szczecinie, zainteresowani są Ukraińcy, Rosjanie, Białorusini a ostatnio także Chińczycy. 
- Oni często nie rozumieją, że choć kupili działkę w ROD, a ten zakup przypieczętowali nawet u notariusza, to nie jest to ich absolutna własność i nie mogą na niej robić co chcą.

Co prawda w polskich przepisach nie ma czegoś takiego jak „działka rekreacyjna”, ale powszechnie przyjęło się, że to teren, który w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego lub w warunkach zabudowy przeznaczony jest pod zabudowę mieszkaniowo-rekreacyjną. Najpopularniejszą formą takich działek są właśnie Rodzinne Ogrody Działkowe.

- Wiele osób błędnie zakłada, że skoro „kupiło” działkę, co w rzeczywistości nie jest prawdą, to mają pełne prawo do dowolnego zagospodarowania terenu - zwraca uwagę Tomasz Terlecki, radca prawny Polskiego Związku Działkowców. - W konsekwencji uznają, że mogą realizować zasadę „wolność Tomku w swoim domku”.

I z tą, nie do końca zrozumiałą przez obcokrajowców „wolnością” na zachodniopomorskich działkach kłopot mają zarządcy.
- Bo ci właściciele działek budują sobie na nich domy, stawiają na trawnikach fotowoltaikę, kopią studnie i mieszkają tu przez cały rok - opowiadają. - Nie dość tego, sprowadzają tu często całą swoją rodzinę, kusząc ich perspektywą mieszkania w „domku z ogródkiem”. I tak na jednej działce przez cały rok mieszka kilkanaście osób, które przeszkadzają sąsiadom a nam sprawiają kłopot.

Zarządcy dodają, że trudno im czasem takim działkowcom z zagranicy wytłumaczyć, że przecież na działkach obowiązują w zakresie mieszkania i dysponowania działką istotne ograniczenia, wynikające z samej ustawy.

- Gdy my się sprzeciwiamy na przykład takim budowom domów na działkach, to „działkowcy - obcokrajowcy” nasyłają na nas prawników, a nawet sprawę oddają do sądów - żalą się przedstawiciele zarządów. - My te sprawy naturalnie wygrywamy, ale po co te nerwy, źle zagospodarowana energia i bezsensownie wydane pieniądze - komentują. Zarządcy dodają, że najczęściej po wygranej sprawie w sądzie takim działkowcom wypowiadane jest członkostwo w ROD i zabierane ogrody.

Tekst - Bogna Skarul "GS 24.pl". Czytaj całość - kliknij

 

Wróć do góry